O mały włos!
Mimo, że do Piratów bardzo lubimy jeździć, to mecze zaczęły się z problemami. Pierwsza rzecz - pojechaliśmy na wyjazd tylko w dziewiątkę, druga - wiatr. I to naprawdę duży wiatr, w takich warunkach jeszcze nie graliśmy. Przyzwyczajeni jesteśmy do śniegu. W pierwszym meczu na górce miotacza zameldował się Piotr Tarasiewicz. I mimo, że zdecydowanym faworytem była drużyna gospodarzy, to potrafiliśmy zaskoczyć, bo po trzech inningach prowadziliśmy 11:7. Na uwagę zasługuje gra Jesusa Borrego, który wybił double i triple, oraz Piotra Tarasiewicza, który wybił singla, double i dwa razy triple! Niestety, nie potrafiliśmy utrzymać przewagi i Piraci wygrali mecz 12:11. Do sensacji zabrakło naprawdę niewiele. W drugim meczu na naszej górce pojawił się Jesus Borrego, który narzucał naprawdę dobrze, jednak przez nasze błędy w obronie traciliśmy punkty. I oczywiście mieliśmy duże problemy z odbijaniem narzucanych piłek przez miotacza Piratów Damiana Kozę. Ostatecznie przegraliśmy mecz 1:10, ale chyba nikt nie sądził, że będziemy grać z Piratami jak równy z równym.
A już w sobotę będziemy gościć kolejny zespół - Rawę Katowice!